Przegrany poker Grosickiego. Nie jedzie na Euro!
To największy nieobecny grona zawodników powołanych przez selekcjonera Paulo Sousę do reprezentacji Polski na finały UEFA Euro 2020. Kamil Grosicki znalazł się tylko na liście rezerwowej i turniej zobaczy najpewniej w telewizji.
Kamil Grosicki, uczestnik finałów Euro 2012, Euro 2016 i mundialu w Rosji, 83-krotny reprezentant Polski, od którego więcej występów z aktywnych do dziś kadrowiczów ma tylko Robert Lewandowski, nie zagra na Euro 2020. Skrzydłowego brakło na liście 26 zawodników powołanych na turniej przez selekcjonera Paulo Sousę, znalazł się jedynie na liście rezerwowej, dlatego szanse wskoczenia do drużyny ma znikome i stałoby się tak tylko na wypadek zdrowotnej absencji któregoś z bocznych pomocników.
Mieć ciastko i zjeść ciastko
Jesienią ubiegłego roku „Grosik” sam dawał do zrozumienia, że jeśli nie poprawi się sytuacja klubowa jego czy Arkadiusza Milika, to nie powinien być powoływany. Kadra to miejsce dla najlepszych, a nie tych, którzy znajdują się na co dzień na aucie i nie rywalizują w swoich zespołach o punkty. Milik zamienił zimą trybuny w Neapolu na granie w Marsylii i ta decyzja okazała się strzałem w dziesiątkę. Grosicki? Zagrał w… pokera. Mimo wielu propozycji został w zimowym okienku w West Bromwich Albion. Z jednej strony trudno było się dziwić chęci wypełnienia kontraktu, gwarantującego mu tygodniówkę w wysokości 40 tysięcy funtów. Z drugiej strony, położył na szali swą reprezentacyjną przyszłość. Chciał mieć ciastko i zjeść ciastko, ale okazało się, że to możliwe tylko do pewnego momentu.
Nie grał od 19 stycznia
3 mecze i 1 asysta w Premier League, 1 mecz i asysta w Pucharze Anglii, 1 mecz w Pucharze Ligi, 5 meczów, 2 gole i 2 asysty w Premier League U-23. Z takim bilansem „Grosik” zakończył sezon na Wyspach. Ten ostatni poważny występ, o ligowe punkty, zaliczył 19 stycznia z West Hamem. West Brom przegrał 1:2, ale Grosicki miał asystę. Klub pokazał wtedy światu i potencjalnym chętnym: „Spójrzcie, jest zdrowy i na sprzedaż”. Polak nie zdecydował się jednak na odejście, dlatego do końca sezonu już nie wystąpił, a jego drużyna zajęła przedostatnie miejsce i spadła z Premier League, tracąc do Burnley, które uplasowało się na ostatniej bezpiecznej pozycji, aż 13 punktów.
Sousa odłożył emocje na bok
Grosicki jadł ciastko i miał ciastko aż do marca. Nowy selekcjoner rozwinął nad nim parasol ochronny. Na marcowe zgrupowanie kadry przy okazji startu eliminacji mistrzostw świata 2022 piłkarz przyleciał najwcześniej ze wszystkich kadrowiczów, pracował indywidualnie z asystentami Sousy, zagrał we wszystkich trzech spotkaniach o punkty – z Węgrami (3:3), Andorą (3:0) i Anglią (1:2). Zaliczył odpowiednio 6, 30 i 4 minuty, zmieniając Arkadiusza Milika, Macieja Rybusa i Piotra Zielińskiego. Z Andorą zanotował nawet asystę przy pieczętującej wygraną bramce Kamila Świderskiego. Na tym jednak póki co koniec… Sousa uznał, że Grosicki, który 8 czerwca skończy 33 lata, po praktycznie rocznym rozbracie z ligowym futbolem nie prezentuje poziomu uprawniającego do gry w kadrze. – To była trudna decyzja, patrząc na doświadczenie i wiele lat gry Kamila w reprezentacji. Emocje odstawiam jednak w takich chwilach na boczny tor i skupiam się na tym, jaki wkład dany zawodnik może mieć dla zespołu – powiedział Paulo Sousa, wybierając sobie skrzydłowych w postaci Kamila Jóźwiaka, Przemysława Frankowskiego i Przemysława Płachety.
„Lewemu” było przykro
Kamil Grosicki rozstał się już z West Bromwich i szuka nowego pracodawcy. Podczas gdy kadra przygotowuje się w Opalenicy do Euro, on wraz z Arturem Borucem z Legii Warszawa wyleciał na wakacje do Dubaju. Jeśli znajdzie klub, w którym zacznie grać, to droga do kadry stać będzie otworem. – Gdy zobaczyłem, że Kamila nie ma na liście powołanych, zrobiło mi się przykro. To mój dobry kolega, wiele lat gramy w reprezentacji, dlatego emocjonalnie podchodzę do jego osoby inaczej. Dogadywaliśmy się na boisku i poza nim. Wielka szkoda, ale respektuję decyzję selekcjonera. Wierzę, że Kamil wróci do reprezentacji szybciej niż niektórzy myślą i jeszcze da nam dużo radości – powiedział kapitan Robert Lewandowski.