Z Ekstraklasy do reprezentacji Polski. Kto z szansami na EURO 2020?

Końcówka maja oznacza długo wyczekiwany powrót rozgrywek Ekstraklasy. Dla niektórych zawodników to walka o zagraniczny transfer, ale także wzmocnienie swej pozycji u selekcjonera Jerzego Brzęczka.
„Fusy” – to określenie w czasach kadry prowadzonej przez Adama Nawałkę na stałe weszło do słownika kibica piłkarskiego w Polsce. Oznacza reprezentantów kraju na co dzień występujących w naszej lidze. „Fusy” potrafiły śmiać się same z siebie, dodając, że na zgrupowaniach mają nawet swój stolik. Z czasem było ich w drużynie narodowej coraz mniej. Z różnych względów. Ci, którzy tworzyli to grono, nieraz też doczekali się zagranicznego transferu. No i chcemy też wierzyć, że to dlatego, że kadra stawała się coraz mocniejsza – a nie Ekstraklasa coraz słabsza.
Ekstraklasowicze na EURO 2016
Na Euro 2016 kadra Polski liczyła 23 osoby, z których aż 11 (!) było przedstawicielami Ekstraklasy. Czterech z nich na udanym dla biało-czerwonych turnieju odegrało ważne role. Michał Pazdan i Artur Jędrzejczyk z Legii Warszawa byli podstawowymi obrońcami, Krzysztof Mączyński (Wisła) został wykreowany przez Nawałkę na istotną postać środka pola, a Bartosz Kapustka (Cracovia) zanotował piorunujący start turnieju w konfrontacji z Irlandią Północną, czym zapracował na to, że wykupił go ówczesny mistrz Anglii Leicester City. Poza tym, z Ekstraklasy do kadry na Euro trener Nawałka wziął jeszcze Tomasza Jodłowca (Legia), Mariusza Stępińskiego (Ruch), Karola Linettego (Lech), Jakuba Wawrzyniaka i Sławomira Peszkę (Lechia) czy Filipa Starzyńskiego (Lubin). Dziś taka „nadpodaż” ekstraklasowych reprezentantów jest czymś absolutnie niemożliwym.
W reprezentacji Polski zostało tylko czterech
Dość powiedzieć, że na ostatnie przed pandemią zgrupowanie kadry (mecze z Izraelem i Słowenią kończące eliminacje Euro 2020) przepustki od selekcjonera Jerzego Brzęczka uzyskało tylko czterech graczy na co dzień występujących w polskiej lidze – Jędrzejczyk i Radosław Majecki z Legii, Dominik Furman z Płocka oraz Kamil Jóźwiak z Lecha Poznań. Majecki jest już do stolicy tylko wypożyczony z AS Monaco, do którego został sprzedany bijąc rekord naszej ekstraklasy, Jóźwiak zaś również znajduje się w przededniu zagranicznego transferu i wydaje się, że jeśli nie w najbliższym transferowym okienku, to już za kilka miesięcy i tak z Polski wyjedzie. Nigdzie nie wybiera się już raczej Jędrzejczyk, czyli najlepiej zarabiający piłkarz w Ekstraklasie. Być może na dobry zagraniczny kontrakt skusi się jeszcze Furman (umowa w Płocku kończy mu się 30 czerwca), ale będzie to raczej osiąganie celów finansowych niż sportowych.
Kto może pojechać na Mistrzostwa Europy w 2021 roku w piłce nożnej?
Kto prócz nich ze wznawiającej w maju rozgrywki Ekstraklasy ma szanse wyjazdu na przyszłoroczne, przełożone Euro? Wytypowaliśmy kandydatów.
Jakub Błaszczykowski
Trudno wyobrazić sobie kadrę bez Kuby, choć czas płynie nieubłaganie i rocznikowo na Euro będzie miał już 36 lat. Jeśli tylko będzie zdrowy (niepewne) i nie wydarzy się nic nieprzewidzianego (pewne dużo bardziej), jego wujek Jerzy Brzęczek na pewno powoła go na turniej. Zwłaszcza że w ostatnich miesiącach wieloletni kapitan reprezentacji był w coraz lepszej formie i wyróżniał się na boiskach Ekstraklasy. W lutym strzelił kapitalnego gola Koronie Kielce. Wyciąga Wisłę Kraków z dołka nie tylko sportowego, ale też finansowego, zostając jednym z jej właścicieli, a na stanowisko prezesa powołując swego starszego brata Dawida.
Filip Marchwiński, Jakub Moder, Tymoteusz Puchacz
To oni, obok Kamila Jóźwiaka, tworzą dziś kwartet młodych wilczków w Lechu Poznań. Kipią energią, przywiązaniem do „Kolejorza” i coraz pewniej czują się w ekstraklasie. Każdy z nich stoi w kolejce do zagranicznego transferu, choć Moderowi i Puchaczowi dziś do tego nieco dalej niż Marchwińskiemu czy Jóźwiakowi.
Michał Karbownik
Lewy obrońca Legii to murowany kandydat na nowego rekordzistę Ekstraklasy pod względem kwoty, za jaką zostanie sprzedany na Zachód. Interesują się nim najpotężniejsze hiszpańskie kluby. Gdyby nie pandemia, debiut w kadrze zapewne miałby już za sobą, bo Brzęczek miał zamiar powołać go na towarzyskie marcowe starcia z Ukrainą i Finlandią.
Aleksander Buksa
Jeszcze jeden nastoletni „chodzący milion” z ekstraklasy. Chciałaby go podobno sama Barcelona. Na razie gra w Wiśle Kraków, ale z pewnością wkrótce opuści Polskę – jak jego starszy brat, Adam, występujący dziś w amerykańskiej MLS.
Jakub Czerwiński
Środkowy obrońca Piasta Gliwice ma już co prawda blisko 30 lat, ale wciąż nie traci marzeń. Swego czasu zweryfikowała go Legia Warszawa, ale w Gliwicach udowodnił, że jest w stanie udźwignąć miano lidera zespołu walczącego o najwyższe laury. A ze stoperami jest jak z winem. Dlatego choć reprezentacja jeszcze nie była mu pisana, to kto wie…